„Pocałuj
Mnie”
Jest już
piątek, udało mi się nadrobić wszystkie zaległości jakie miałam
dzięki czemu mam już spokój. Poznałam też parę osób z mojej
klasy, nie jestem już jakby „nowa”. Oczywiście jest parę
dziewczyn, które mnie nie lubię i dają mi sygnały ale jakoś się
tym nie przejmuję ponieważ kiedy Perrie została u mnie na noc
wyjaśniła mi, że ździry nie lubią ładnych dziewczyn. Przykre,
ale prawdziwe. Zadzwonił dzwonek, wyszłam z klasy i ruszyłam w
kierunku stołówki. Przerwa na lunch. Nie chciałam nic zjeść ale,
żeby oszczędzić niezręcznych pytań wzięłam sałatkę.
Rozejrzałam się po stołówce w celu znalezienia mojej „ekipy”?
Czy tak się mówi? Zaczęłam spędzać więcej czasu z Jakiem,
lubię jego styl bycia i ogólnie cenie to, że zawsze jest szczery
do bólu. Dobrze mieć taką osobę, która zawsze Ci powie jak jest.
Ma podobny charakter do mojego i dobrze się dogadujemy. Zauważyłam
nasz stolik przy którym byli już wszyscy (czyli: Perrie, Sophia,
Gigi, Zayn, Sam, Kylie, Harry, Louis i Niall...) Kylie jest chyba
jedyną poznaną mi dziewczyną, która kryje do mnie jakąś urazę,
nie rozmawiamy za często. Po prostu mnie nie lubi, ale z tego co mi
się wydaje jest taka dla większej ilości dziewczyn, ma swoje
przyjaciółki tylko nie w tej szkole. Jej chłopak Sam jest
strasznym dupkiem. Jeżeli chodzi o moje stosunki z Niallem, to jest
to przepaść. Rozmawialiśmy parę razy, ale nie na żaden,
konkretny temat tak po prostu.
Podeszłam do
nich przywitałam się i usiadłam obok Jake, położyłam sałatkę
i ją otworzyłam. Słucham rozmowy ale nie wiedziałam o co chodzi.
Mary:
O czym rozmawiacie? – zapytałam dłubiąc widelcem w opakowaniu
Perrie:
Nie mówiłam Ci Mary? Dzisiaj jest piątek, zakończenie września,
więc wielka impreza świętująca zakończenie pierwszego miesiąca
– odpowiedziała
Niall:
Ja ją organizuje – spojrzał na mnie,
Perrie:
Mary idziesz? – zapytała
Mary:
Nie wiem – odpowiedziałam bez entuzjazmu
Niall:
Collins nie lubi imprez Perrie, daj jej spokój – sarkastycznie się
do mnie uśmiechnął
Mary:
Nie masz o niczym pojęcia Niall – odpowiedziałam, udając, że
mnie to bawi. Szczerze mówiąc zrobiło mi się przykro.
Niall:
Udowodnij mi – powiedział
Mary:
Myślę, że nie muszę Ci nic udowadniać – przerwałam ciszę
pomiędzy nami, na szczęście większość osób siedzących z nami
nie przejmowała się naszą rozmową, tylko zajęła swoimi.
Niall:
A nie mówiłem Collins? – arogancko się uśmiechnął
Spojrzałam na
niego i muszę przyznać, że dobrze dzisiaj wyglądał. Jego blond
włosy postawione był do góry, a na nich miał okulary. Biała
koszulka z dekoltem w serek, odsłaniała jego umięśniony tors i
tatuaże. Na ramiona zarzuconą miał jeansowa kurtkę, zwykłe
czarne rurki i białe supry. Cholernie dobrze dzisiaj wyglądał.
Co? O czym
ja myślę...
Spojrzałam na
niego ostatni raz i zwróciłam się do Perrie.
Mary:
Pez, o której chciałabyś do mnie wpaść? – zapytałam cały
czas patrząc na Niall'a
Perrie:
Myślę, że może o 19. Impreza jest na 21 więc powinnyśmy zdążyć
Mary:
Dobrze – powiedziałam uśmiechając się do Nialla, ten też
pokazał swój triumfalny uśmiech.
Reszta dnia
minęła równie fascynująco. Nic się nie działo. Wróciłam do
domu, nie robiłam nic konkretnego, czekałam na Perrie. Napisałam
do Perrie na WhatsApp, miałyśmy wspólną grupę do, której w
niezwykły sposób dołączył Jake. Żadna z nas go nie zaprosiła,
ale jednak. Były próby usuwania go, ale jednak został. Czego
innego można by było się spodziewać po Jake w zasadzie?
Mary:Pez
kiedy będziesz? Moi rodzice pojechali na drugi koniec Californii
więc będziemy same! Wracają dopiero w sobotę wieczorem ;)
Jake:
Razem z Zaynem przyjedziemy po was o 20:30
Mary:
Dobra
Jake:
Wiecie, że będzie nabór do drużyny piłkarskiej?
Mary: Tak? Ja chciałabym zostać cheerleadereką :)
Mary: Tak? Ja chciałabym zostać cheerleadereką :)
Jake: Wow
suko, nie spodziewałem się, że umiesz tańczyć :)
Mary: :)
Perrie:
Ja już wsiadam do auta mamy, zaraz mnie do Ciebie podrzuci!
Mary:
Fajnie
Jake:
Niall jest kapitanem drużyny więc chyba będę miał łatwiej od
innych bo może mnie polecić
Perrie:
Zdecydowanie
Mary:
Niall jest kapitanem dzikich kotów? Co?
Jake: A
myślałaś, że kto? Jest najlepszy
Mary:
Przechlapane...
Jake:
Czemu przechlapane? :(
Mary: BO
CHCIAŁAM ZOSTAĆ CHEERLEADERKĄ!
Perrie:
Jake, dobrze wiesz, że wszystkie cheerleaderki muszą się pieprzyć
z kapitanem, żeby być w drużynie
Mary: :(
Jake: Nic
się nie martw suko, jakoś cię wkręcimy :) Lecę się szykować
muszę wyglądać taaaakk gorąco :)
Mary: Do
zobaczenia
Perrie:
Właśnie :) Jestem pod drzwiami, Mary
Mary:
Biegnę
Otworzyłam jej
drzwi i zaprosiłam do środka. Najpierw Perrie chciała coś zjeść
więc, tak się stało.
Zaczęłyśmy się szykować, malowałyśmy i robiłyśmy sobie włosy nawzajem.
Ja pozostałam przy moich lokach, więc miałam więcej czasu.
Po zrobieniu
makijażu zaczęłam wybierać zestaw. Chciałam założyć rurki,
jednak gdy Perrie zauważyła, że je położyłam na łóżku szybko
podbiegła zabrała mi je i uciekła krzycząc:

Chłopcy przyjechali punktualnie. Gdy wyszłyśmy z domu Jake spojrzał na mnie dziwnie marszcząc brwi, spodziewałam się tego co chciał powiedzieć więc go uprzedziłam mówiąc:
Mary:
Nie pytaj, Perrie mnie zmusiła – powiedziałam wymijając go i wsiadając do samochodu Zayna
Po krótkiej ze względu na szybkość jeździe znaleźliśmy się pod naprawdę dużym domem, mój w porównaniu do tego to pikuś. Wysiadłam z auta i już mogłam słyszeć głośną muzykę i okrzyki pijanych ludzi, Parę osób leżało już przed wejściem do domu, a ja spojrzałam na zegarek, żeby sprawdzić, która godziną 21;45. Gratuluje impreza trwa dopiero 15 minut a niektórzy są już nieprzytomni. Zaczęłam odrobinę żałować, że zgodziłam się tu przyjść. Jednak na siłę chciałam udowodnić Niallowi, że jestem inna, to nie moje klimaty, Gdy Perrie z Zaynem
gdzieś zniknęli wraz z Jakiem poszliśmy do kuchni w celu zorganizowania dla niego drinka. Wchodząc zobaczyłam kilku moich znajomych z klasy i Nialla, który obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Jake pochylił się do mnie i powiedział:
Jake: To Madison, jego prywatna dziwka – zaśmiał się
Jake: To Madison, jego prywatna dziwka – zaśmiał się
Mary: Słucham? Na czym polega bycie prywatną dziwką? – skrzywiłam się
Jake: Wiesz na czym polega związek, miałaś na pewno chłopaka więc wiesz jak to wygląda – powiedział a ja głośno przełknęłam ślinę ponieważ jeszcze nigdy nie miałam swojej pierwszej miłości. Nie zakochałam się nigdy i to jest przykre. Ale chciałabym być z osobą, którą szczerze pokocham...
Mary: Nie za bardzo... oh prawda, jest taka, że jeszcze nie miałam chłopaka – opuściłam głowę, żeby chociaż nie widzieć jak się ze mnie śmieje.
Jake: Kurwa, poważnie? – zapytał zdziwiony, odkładając alkohol, pokiwałam twierdząco głową – Czyli Ty jakby nigdy się nie całowałaś i nie pieprzy – przerwałam mu, czując złość, która się we mnie zebrała
Mary: Nie Jake, nie, skończ temat. Najlepiej zapomnij, że Ci to powiedziałam – schowałam twarz w dłonie, przytulił mnie
Jake: Nie ma się czego wstydzić, jesteś po prostu wyjątkowa. Twój przyszły facet to szczęściarz – uśmiechnął
Odkleiłam się od Jake i patrzyłam jak rozlewa alkohol w plastikowe kubki.
Niall:
Siema Jake – usłyszałam za plecami
Jake:
Siema Niall – odwrócił się do niego i przybili piątkę
Niall:
Kogo moje oczy widzą, Collins – zwrócił się do mnie, jego wzrok błądził po moim ciele zatrzymując się na noga. Uśmiechnął się, oblizał usta i przygryzł wargę.
O mój pieprzony Boże, przestań się na mnie patrzeć
Chciałam jak najszybciej z stamtąd wyjść, wzruszyłam ramionami w odpowiedzi i chciałam go wyminąć jednak, jego silna ręka zatrzymała mnie. Oparłam się plecami o ścianę a on oparł się rękoma nad moją głową. Z powodu, że był ode mnie wyższy jakieś 20 centymetrów, a ja nie założyłam obcasów.
Niall: Nie uważasz, że wzruszanie na kogoś ramionami jest niegrzeczne? – zapytał przylegając swoim ciałem do mojego.
Moje serce przestało bić, a ja nie byłam w stanie złapać oddechu, nie byłam jeszcze z nikim tak blisko. Miałam gęsią skórkę. Jego drogie perfumy złączone z zapachem papierosów powodowały, że się rozpływałam. Gdy jednak udało mi się otrząsnąć, powiedziałam
Mary: Czy wyglądam na osobę, która by się tym przejmowała? – zapytałam już pewniejsza siebie i dumna, że udało mi się coś takiego powiedzieć.
Niall: Kochanie – zaśmiał się, gdy chciała kontynuować podbiegła do niego Madison, uwieszając się na jego szyi
Madison: Niall, kochanie, czekałam na Ciebie – powiedziała swoim piskliwym głosem zwracając uwagę na mnie – Kto to jest? – zapytała krzywiąc się gdy na mnie patrzyła
Niall: Nie powinno Cię to interesować, Madison. Jestem teraz zajęty – powiedział
Madison: Ale Niall!
Niall:
Nie będę się powtarzał – powiedział stanowczo
Madison:
Jak sobie chcesz - oburzyła się zostawiając nas samych
Niall pochylił
się i szepną do mojego ucha:
Niall:
Niesamowicie dobrze wyglądasz, jeszcze chwila i będę musiał sobie
zwalić – powiedział, po czym zabrał swój alkohol i wyszedł.
Byłam oniemiała...chciałam odgonić
wszystkie myśli. Poczułam się wyjątkowa? Nie, pewnie mówi tak
każdej dziewczynie, którą pieprzy.
Impreza trwała w najlepsze, większość czasu spędziłam siedząc na kanapie i słuchając dramatyczniej historii jakiegoś chłopaka, który był niesamowicie pijany. Gdy już nie wytrzymywałam ruszyłam w poszukiwaniu Jake. Po drodze przypadkiem wpadłam na Harrego.
Mary: Przepraszam - uśmiechnęłam się
Harry:
Nie ma sprawy, jak impreza? – zapytał poprawiając włosy
Jest
naprawdę przystojny.
Mary:
Świetnie – skłamałam i wymusiłam uśmiech
Harry:
Chodź zrobię Ci drinka – zaproponował i pociągnął mnie za
sobą
Mary:
Nie dziękuję, ja raczej nie piję – powiedziałam
Harry:
Boże, Mary jesteś na imprezie, nic się nie stanie jak napijesz się
alkoholu. A poza tym Jake Cię szuka ponieważ wszyscy chcą grać w
jakąś studencką grę. A ona nie odbędzie się bez alkoholu –
stwierdził podając mi kubek
Mary:
Dobrze – powiedziałam mając nadzieję, że w końcu się odczepi.
Najwyżej dam jakiemuś imprezowiczowi jakby był spragniony.
Wyszliśmy z
kuchni, Harry zaprowadził mnie do reszty po czym wszyscy usiedliśmy
w kręgu. Większość osób była już pijana więc nie można było
się spodziewać jakiejś nadzwyczajnej gry. Po długich
przemyśleniach zdecydowali się na kręcenie butelką, osoba kręcąca
idzie się pieprzyć z osobą na, którą wskaże butelka. Najpierw
czas miał być nieograniczony, ale zdecydowali, że nie będą
czekać nie wiadomo ile, ustalając 10 minut na szybki numerek.
Później wpadli na jeszcze lepszy pomysł, przed pieprzeniem obie
osoby muszą wypić całą zawartość swojego kubka. Tak jak na
studiach wszystkie gry mają być pretekstem do napicia się.
Chyba jako jedynej nie podobały mi się zasady gry, bałam się, że butelka w końcu wskaże na mnie. Zaczęłam już obmyślać plan ewakuacyjny, tak na wszelki wypadek. Nie byłam zainteresowana, jednak gdy usłyszałam, że wzrosło zainteresowaniu moją osobą zorientowałam się, że butelka wskazała na mnie. Przestraszyłam się i zaczęłam bać, gdy zorientowałam się kto kręcił butelką, chciałam zapaść się pod ziemie.
Niall wstał i wyciągnął do mnie rękę. Niepewnie ją złapałam i ruszyłam za nim, słyszałam gwizdy i wiwaty ale starałam się o tym nie myśleć. Niall otworzył drzwi do małego pomieszczenia, które wydawało się być szafą. Stanął na przeciwko mnie i spojrzał w moje oczy.
Mary: Niall, ja nie chce - zaczęłam się denerwować, jednak Niall mi przerwał
Niall: Pocałuj mnie - powiedział, zlewając co powiedziałam wcześniej
Mary: Nie - odpowiedziałam stanowczo
Niall: Kurwa Mary, po prostu mnie pocałuj - powiedział przybliżając się do mnie
Mary: Niall Ty po prostu nic nie rozumiesz, ja nie miąłam jeszcze nigdy swojego pierwszego pocałunku - opuściłam głowę, bojąc się jego reakcji
Niall: Hej, spójrz na mnie - delikatnie chwycił mój podbródek i uniósł moją głowę do góry, by móc spojrzeć w moje oczy - nie ma się czego wstydzić, to nie spotykane, a teraz po prostu mnie pocałuj, zrobię wszystko, żeby to był najlepszy pocałunek w twoim życiu - dokończył

Posadził mnie na wyższej półce, która stała pod ścianą. Pocałunki zaczynały być zachłanne, moje usta były już lekko spuchnięte jednak nikt nie chciał, tego przerwać. Gdy już nie mogliśmy złapać oddechu, oderwaliśmy się od siebie. Niall oparł ręce po obu stronach mojego ciała, zgarnął z mojej twarzy kosmyk, który w małym stopniu uniemożliwiał mi widzenie go. Zarumieniłam się po czym usłyszałam jego gardłowy śmiech. Ostatni raz mnie pocałował i wyszliśmy z szafy. Nikt praktycznie nie zauważył, że już wróciliśmy.Cały
czas po głowie mi chodziła sytuacja, która zdarzyła się parę
minut temu. Całuje niesamowicie, dotknęłam opuszkami palców moje
usta, które były lekko opuchnięte i zaczerwienione od pocałunków.
Jaką ja
jestem naiwną dziewczyną, to, że mnie pocałował nic nie znaczy.
On nie „bawi się w związku, dziewczyny i te sprawy” Wyznaje
zasadę „zalicz i zostaw”. Więc dlaczego ze mną miałoby być
inaczej? Właśnie.
Odepchnęłam
przykre myśli i usiadłam przy Jaku. Wyjęłam telefon z torebki
Perrie. 2:56. Postanowiłam, że najlepiej byłoby wracać już do
domu. Niall zamówił dla nas taksówkę, od razu za nią płacąc,
było to miłe z jego strony. Pomógł mi z Jakiem, usiadłam obok
niego w taksówce. Zdecydowałam się zabrać Jake do siebie, bo sam
nie da sobie rady. Pewnie wolałby, żeby jego rodzice nie widzieli
go w takim stanie. Akurat moich nie było do jutrzejszego...
przepraszam dzisiejszego (już 3.00) wieczora.
Taksówka
zatrzymała się pod moim domem, wygramoliłam Jake, który ledwo
szedł. Podziękowałam taksówkarzowi i odtworzyłam drzwi. Światła
były pogaszone a ja z Jakiem na ramieniu nie mogłam zlokalizować
włącznika. Gdy jednak to się udało postanowiłam poprowadzić go
najpierw do kuchni. Usadowiłam go na krześle i pobiegłam po
szklankę wody, żeby chociaż trochę rozcieńczyć ten alkohol,
który wypił. Słyszałam jak kiedyś tata mówił, że najlepiej
przed snem pić wodę, żeby zapobiec odwodnienia w czasie kaca. Gdy
wypił zawartość szklanki wzięłam go pod pachę i ruszyliśmy na
górę, w targanie go po tych schodach graniczyło z cudem.
Weszliśmy do mojego pokoju posadziłam go na łóżku i zdjęłam z
niego te cholernie obcisłe ciuchy, pognałam do sypialni rodziców i
wyjęłam z szafy taty koszulkę i parę szarych dresów. Wróciłam
do Jake, który już ledwo siedział i założyłam na niego bluzkę
potem dresy. Wciągnęłam go na łóżko, położyłam na poduszce i
przykryłam kołdrą. Gdy ten już zasypiał ja opadłam bezsilna
obok niego. Postanowiłam zmyć makijaż i umyć zęby. Gdy to
zrobiłam, przebrałam się w luźną bluzkę i shorty. Wstałam
jeszcze otworzyć okno i drzwi balkonowe, ponieważ w pokoju było
już czuć zapach alkoholu. Gdy wreszcie się położyłam od razu
odpłynęłam.
Hiii!
To już 3 rozdział! Jesli Ci ie podoba lub szanujesz moją pracę zostaw komentarz!
Miłej nocy!