„Już
wiem kogo muszę unikać...”
Jestem właśnie
w drodze do mojego nowego domu. Lot trwał 5 godzin, więc w NYC jest
gdzieś
22, w LA 19. Muszę się przyzwyczaić. Zasnęłam w drodze...
Mama:
Mary, wstawaj jesteśmy już – powiedziała
Wysiadłam z
samochodu i zobaczyłam jak dla mnie zwykły dom. Jednak mama była oniemiała. Dom jak dom.
Biały kolor i
palmy, które rosły obok dodawały mu niebywałego uroku to prawda.
Mary: Dom jest naprawdę ładny – powiedziałam przytulając ją
Mama:
Wiem to, wiedziałam, że Ci się spodoba – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę.
Wprowadziła do ogrodu. Który jest niesamowity,
Mama:
Nie spodziewałam się, że to będzie aż tak dobrze wyglądało - stwierdziłam
Usłyszałam za sobą głos taty.
Tata:
Witam moje drogie panie w Los Angeles! - krzyknął
Dom jest naprawdę bardzo ładnie urządzony, utrzymany w białym, szarym
i czarnym kolorze. Wszystko jest przemyślane i ładne.
Gdy dotarłam
do mojego pokoju, byłam zachwycona miałam osobistą łazienkę i
garderobę coś czego nie posiadałam. Wszystko byłoby świetnie
gdyby nie fakt, że jutro muszę iść do szkoły, ponieważ rok
szkolny zaczął się już 2 tygodnie temu. Cudownie się tak
pojawić, w "środku" roku.
Więc położyłam
się do łóżka. Nie mogłam spać przez stres, który mnie
obezwładnił. Ale w końcu się udało.
Około 6:30
zadzwonił mój budzik, ustawiłam go wcześniej, żeby mieć więcej
czasu na przygotowanie i zaprezentowanie się w miarę dobrze.
Weszłam pod
prysznic i dokładnie wymyłam ciało liliowym płynem po czym umyłam
włosy. Otuliłam się ręcznikiem i zawiązałam go dookoła
ciała, na głowę założyłam drugi ręcznik. Wyciągnęłam
kosmetyczkę i zrobiłam ładny makijaż. Wysuszyłam włosy i
zakręciłam loki.
W Los Angeles jest niesamowicie gorąca, jednak nie chciałam zakładać krótkich spodni, żeby wszyscy patrzyli na moje nogi i pierwszego dnia mnie wyśmiewali. Wybrałam bluzkę na ramiączka i długie skórzane spodnie, zwykłe białe Adidasy i byłam gotowa.
Spakowałam
torebkę i zeszłam na dół, zastałam tam tylko tatę.
Tata:
Cześć, zjedź szybko śniadanie to Cię podwiozę –
powiedział
Mary:
Dzięki tato
Za następnym
skrzyżowaniem, będzie już budynek szkoły. Wczorajszy stres z porównaniem do tego dzisiaj to pikuś. Nie wiem czy kiedyś stresowałam się równie mocno.
Mary:
Dzięki – powiedziałam i wysiadłam z samochodu, kierując się na
dziedziniec szkoły.
Przechodząc
obok tych wszystkich ludzi nie zauważyłam, żeby ktoś się mną szczególnie zainteresował. Cieszył mnie ten fakt ponieważ myślałam, że będą
mnie wytykać palcami i krzyczeć 'NOWA!' Musiałam przejść przez
parking, było widać, że w szkole panuje podzielenie na grupy, tak
jak w mojej starej. Oglądałam wszystkich uważnie, przeraziła mnie
szóstka chłopaków w tatuażach i kolczykach, siedzących na jednym
z samochodów. Lekko się przestraszyłam, kilka dziewczyn w
lateksowych sukienkach się obok nich kręciło a ja zastanawiałam
się jak można było wybrać taką sukienką do szkoły, jak ona
może w ogóle w tym oddychać a jej cycki są całe a nie zmiażdżone... Ale chłopcom to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie byli zachwyceni. Jakiś chłopak już zaczął jedną obmacywać,
miał blond włosy, tylko tyle mogłam zobaczyć bo wpychał swój
język w jej usta. Przyśpieszyłam kroku i ruszyłam w poszukiwaniu
sekretariatu. Ta szkoła jest ogromna, gdy udało mi się go znaleźć
zadzwonił dzwonek na lekcje. Świetnie. Nowa i spóźniona na lekcje.
Mary:
Dzień dobry ja jestem tą nową uczennicą – powiedziałam
kobiecie siedzącej za biurkiem przy komputerze. Wychyliła się i
mogłam przeczytać jak się nazywa Mrs. Jane Fluck.
Mrs.
Fluck: Dobrze idź do dyrektora się pokazać – powiedziała
wstając i przeszukując papiery – a to jest Twój plan na ten roku
– wymusiła uśmiech i wróciła do pracy.
Zapukałam do
drzwi i weszłam.
Mary:
Dzień Dobry – powiedziałam, dyrektor rozmawiał z blond włosom
dziewczyną, gdy usłyszeli, że się odezwałam odwrócili się w
moim kierunku.
Dyrektor:
Ty jesteś pewnie Mary Collins – pokiwałam twierdząco głową na
te słowa – Dobrze, masz już plan?
Mary:
Tak – odparłam
Dyrektor:
Świetnie – powiedział i zwrócił się do dziewczyny – Perrie,
mogłabyś oprowadzić Mary? – zapytał
Perrie:
Oczywiście, to my już pójdziemy – podeszła do mnie i złapał
za rękę
Mary:
Dziękuję, jestem Mary – powiedziałam
Perrie:
Perrie – przytuliła mnie
Jest miłą
dziewczyną i chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ucieszył mnie
ten fakt. Dużo się o niej dowiedziałam przez ten czas ponieważ
usta jej się nie zamykały. Polubiłyśmy się. Okazało się
jeszcze, że jesteśmy razem w klasie, gdy dziewczyna zabrała mi
plan, żeby zobaczyć do której klasy ma mnie prowadzić. Ulżyło mi.
Perrie:
Teraz mamy historię i zapoznam cię z moimi przyjaciółkami, jeśli chcesz możemy usiąść razem, a po szkole wpadniemy do mnie albo do
Ciebie jak wolisz. Wtedy pomogę Ci z ogarnięciem się w tej szkole – powiedziała śmiejąc się
Mary:
Byłoby super, moja mama na pewno będzie chciała Cię poznać–
powiedziałam
Perrie: Cieszę się, to miłe! – Powiedziała – To ta klasa, gotowa? –
zapytała
Mary:
Nie bardzo – zestresowałam się
Perrie:
Będzie dobrze – złapała mnie za rękę
Dziewczyna
otworzyła drzwi do klasy, w mgnieniu oka wszystkie pary oczku
spojrzały w naszą stronę.
Perrie:
Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie, ale byłyśmy u
dyrektora, który zaraz się tu zjawi, ponieważ Mary to nowa
uczennica – powiedziała na jedynym wdechu
Mr.
Green: Dziękuję Perrie, możesz usiąść – powiedział
W tym momencie
do klasy wszedł dyrektor
Dyrektor:
Witam was, to jest Mary Collins, wasza nowa koleżanka. Mary
przyjechała z Nowego Jorku i mam nadzieję, że miło ją
przyjmiecie – powiedział do klasy – Dziękuję, Mary możesz
usiąść – skierował się do mnie
Odwróciłam
się do klasy i lekko przestraszyłam z tylu siedzieli chłopcy z
parkingu, z założonymi rękoma prawie leżeli na tych krzesłach i we mnie
wpatrywali. Blondyn z parkingu miał całkiem przystojną buźkę,
ordynarnie żuł gumę i arogancko uśmiechał. Nie jestem kolejnym
kawałkiem mięsa, nowego mięsa. Ponieważ chyba wszystkie
dziewczyny ze szkoły pieprzył. Trudno szczerze to nie interesuje mnie to.
Perrie
pomachała do mnie, wskazując gdzie mam usiąść. Podeszłam do
nich i zajęłam miejsce. Odwróciłam się do dziewczyn a Perrie
mnie przedstawiła
Perrie:
Mary to jest Sophia – wskazała na śliczną dziewczynę z ciemnymi włosami, uśmiechnęłam się – a To Gigi – wskazała na blondynkę
Mary: Miło mi was
poznać – powiedziałam
Sophia: Mi również
– przytuliła mnie
Gigi: Też chce się przytulić! – rozłożyła ramiona
Przerwał nam nauczyciel...
Nauczyciel:
Rozumiem dziewczęta, że panienka Mary przypadła wam do gustu ale
jesteście na lekcji i nie życzę sobie, takiego zachowania! Przerwa
będzie zaraz zdążycie się na przytulać – powiedział surowym
głosem
Mary: Oh, bardzo przepraszam – powiedziałam
Wtedy usłyszałam za sobą
głos jednego z chłopaków, którzy mówili między sobą.
Chłopak: Jaka
grzeczniutka – powiedział, wyśmiewali się
Odwróciłam się i
spojrzałam na nich lekko zawstydzona, już mnie nie lubią super.
Perrie: Nie
przejmuj się to tylko Niall – odpowiedziała
Mary: Tylko Niall?
To znaczy? Z tego co widzę nie należy do miłych osób –
powiedziałam
Sophia: Nie jest
miłą osobą, jest arogancki i bezczelny – odpowiedziała ze
znudzeniem
Perrie: Nie
przesadzajmy, dziewczyny – powiedziała – Mary widzisz chłopaka
siedzącego obok tego w lokach? – zapytała
Mary: Tak, co w
związku z tym? – odwróciłam się, zlokalizowałam chłopaka i
odpowiedziałam Perrie
Perrie: To Zayn
mój chłopak – odpowiedziała – przyjaźni się z nimi i miałam
przyjemność rozmawiać z Niallem i resztą chłopaków nie są tacy
źli na jakich wyglądają. Ich życie nie należy do niczego
łatwego może dlatego się tak zachowują – dokończyła
Mary:
Rozumiem, nie będę się mieszać, może mnie na zauważą i nie
będą ośmieszać – powiedziałam
Perrie:
Dzisiaj po szkole możesz pogadać o wszystkich chłopakach o których
chcesz coś wiedzieć
Mary:
Perrie, ja nikogo nie znam – zaśmiałam się
Perrie:
Poznasz – uwodzicielsko się uśmiechnęła i poruszyła brwiami
Reszta dnia
minęła naprawdę, dobrze. Dziewczyny są świetnie. Przed szkołą
pożegnałyśmy się z nimi. Perrie namówiła mnie do
poznania reszty dziewczyn a potem chłopaków a szczególnie jej
chłopaka, na to nie zgodziłam się tak chętnie ale zostałam
zmuszona. Moje zdanie się nie liczy. W oddali zobaczyłam kilka
dziewczyn, Perrie pociągnęła mnie w ich stronę.
Perrie:
Witajcie drogie panie chce wam przedstawić moją przyjaciółkę
Mary – powiedziała
Przyjaciółkę... miło to zabrzmiało
Perrie:
To jest Liz, Kylie, Eleonor i Daniell – po kolei
przedstawiła dziewczyny
Mary:
Milo mi was poznać, nie gniewajcie się jeżeli pomylę wasze
imiona, Perrie leci jak burza poznałam dzisiaj tyle nowych twarzy,
że zaraz sama zapomnę jak się nazywam – powiedziałam –
przytłaczające jest to, że wszystkie dziewczyny, które
przedstawia mi Perrie są tak kurewsko perfekcyjne – uśmiechnęłam
się Daniell i Eleonor były mega miłe, pozostałe patrzyły na mnie z wyrzutem i politowaniem. Chyba się nie zaprzyjaźnimy.
Po
krótkiej wymianie zdań i polubieniu, przynajmniej z mojej
strony, pożegnałyśmy się buziakiem. Złapałam Perrie za rękę,
ona już szła w kierunku swojego chłopaka, który obecnie siedział
na masce drogiego samochodu i palił papierosa, reszta robiła to
samo tylko w innej pozycji.
Gdy
byłyśmy już blisko ich przypomniało mi się, że zostawiłam
telefon w szafce.
Mary:
Ja zaraz przyjdę muszę szybko iść po telefon do szafki bo zaraz
się zdenerwuje, że go zgubiłam. 5 minut i jestem czekaj na mnie,
nie martw się poznam twojego chłopaka – pocałowałam jej
policzek, nie czekałam na odpowiedź tylko biegiem ruszyłam do
szafek.
Gdy
byłam już na korytarzu, podeszłam do szafki. Dzięki Bogu telefon
tam leżał. Zadowolona zamknęłam szafkę i szybkim ruchem chciałam
ominąć róg, który jest przy mojej szafce, ale wpadłam na kogoś.
Upadłam na pupę a mój telefon poleciał na ziemie. Spojrzałam w
górę i zobaczyłam złego blondyna
Niall: Uważaj jak chodzisz, kurwa! – krzyknął
Mary:
Prz..przepraszam – powiedziałam nie pewnie
Nie
fatygował się, żeby mi pomóc więc wstałam, zabrałam mój
telefon i zobaczyłam, że jest rozbity, załamałam się, Uklękłam i przetarłam twarz dłońmi. Blondyn spojrzał na telefon a potem na mnie, wyminął mnie
i odszedł.
Już
wiem kogo muszę unikać. Jest przerażający, i strasznie niemiły.
Wytarłam
policzki, które były już zaróżowione i ruszyłam do Perrie, ten
chłopaka popsuł mi dobry humor. Wyszłam przed szkołę i
dostrzegłam Perrie wtuloną w Zayna. Gdy byłam już wystarczająco
blisko, tak że blondynka mogła mnie zobaczyć, na jej twarzy pojawił
się uśmiech.
Perrie:
Nareszcie Mary, już myślałam, że poszłaś do domu – odeszła
od Zayna i podeszła do mnie ciągnąc za rękę w ich stronę –
Słuchajcie chce wam przedstawić moją Mary, jest nowa ale jest
cudowną osobą i po prostu chcę, żebyście ją poznali –
skończyła
Chłopaka:
Cześć jestem Harry – podszedł do mnie chłopak z lokami, na
które nałożony był fullcap, daszkiem do tyłu, był przystojny i
wydawał się być miły. Gdy się uśmiechał na jego buzi pojawiały
się dołeczki, które odciągały uwagę od wytatuowanego torsu i
powodowały, że chciałaś cały czas na nie patrzeć.
Mary:
Miło mi – uścisnęliśmy dłonie
Postanowiłam
podejść do reszty chłopaków, bo trochę się bałam i w tym
momencie to było dobre wyjście, żeby szybciej wrócić do domu.
Mary:
Mary – przywitałam się z Zaynem
Zayn:
Miło mi Zayn, jestem chłopakiem tej tutaj panienki – wskazał na Perrie i zaczęliśmy
się śmiać
Mary:
To wiem – uśmiechnęłam się
Chłopak:
Ja jestem Jake i jestem bratem tego przystojnego chłopaczka –
wskazał na Zayna, który był zajęty Perrie, trzymając papierosa w
ręku – Wiesz powiem Ci coś, wydajesz się być w porządku –
przytulił mnie a ja nie wiedziałam jak mam się zachować, wszyscy mnie dzisiaj miło witają... Spodziewałam się nieco innej reakcji, nie wiem czy mam się cieszyć czy nie.
Po chwili przede mną staną średniego wzrostu uśmiechnięty chłopak.
Louis: Jestem Louis, miło mi – pocałował
mnie w policzek i się uśmiechnął
Mary:
Mi również – odpowiedziałam
Sam:
Siema, Sam jestem – powiedział, uśmiechając się skanując całe moje ciało wzrokiem
Mary:
Cześć – odpowiedziałam
Wtedy
spojrzałam na blondyna, który się cieszył, został jeszcze tylko
on. Podeszłam, spuściłam głowę wyciągnęłam rękę
Mary:
Cześć... – wyjąkałam nawet na niego nie patrząc
Niall: Kochanie, możesz na mnie spojrzeć, nie
gryzę – uścisnął delikatnie moją dłoń – Niall
Kochanie?
Przed chwilą był niemiły, nie rozumiem...
Zabrałam
rękę i odeszłam, spojrzałam na Perrie.
Perrie: My chłopaki już się zbieramy –
odpowiedziała
Zayn:
Powieźć was – zapytał
Perrie: Przejdziemy się – odpowiedziała
Pożegnałam
się ze wszystkimi i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Hiiii!
Jeśli Ci się podoba lub szanujesz moją pracę zostaw komentarz
Buziaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz