środa, 4 listopada 2015

Rozdział II

Już wiem kogo muszę unikać...

Jestem właśnie w drodze do mojego nowego domu. Lot trwał 5 godzin, więc w NYC jest gdzieś
22, w LA 19. Muszę się przyzwyczaić. Zasnęłam w drodze...
Mama: Mary, wstawaj jesteśmy już – powiedziała
Wysiadłam z samochodu i zobaczyłam jak dla mnie zwykły dom. Jednak mama była oniemiała. Dom jak dom.
Biały kolor i palmy, które rosły obok dodawały mu niebywałego uroku to prawda.
Mary: Dom jest naprawdę ładny – powiedziałam przytulając ją
Mama: Wiem to, wiedziałam, że Ci się spodoba – uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę.
Wprowadziła do ogrodu. Który jest niesamowity,
Mama: Nie spodziewałam się, że to będzie aż tak dobrze wyglądało - stwierdziłam 
Usłyszałam za sobą głos taty.
Tata: Witam moje drogie panie w Los Angeles! - krzyknął

Dom jest naprawdę bardzo ładnie urządzony, utrzymany w białym, szarym i czarnym kolorze. Wszystko jest przemyślane i ładne.
Gdy dotarłam do mojego pokoju, byłam zachwycona miałam osobistą łazienkę i garderobę coś czego nie posiadałam. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie fakt, że jutro muszę iść do szkoły, ponieważ rok szkolny zaczął się już 2 tygodnie temu. Cudownie się tak pojawić, w "środku" roku.
Więc położyłam się do łóżka. Nie mogłam spać przez stres, który mnie obezwładnił. Ale w końcu się udało. 
Około 6:30 zadzwonił mój budzik, ustawiłam go wcześniej, żeby mieć więcej czasu na przygotowanie i zaprezentowanie się w miarę dobrze.
Weszłam pod prysznic i dokładnie wymyłam ciało liliowym płynem po czym umyłam włosy. Otuliłam się ręcznikiem i zawiązałam go dookoła ciała, na głowę założyłam drugi ręcznik. Wyciągnęłam kosmetyczkę i zrobiłam ładny makijaż. Wysuszyłam włosy i zakręciłam loki. 
W Los Angeles jest niesamowicie gorąca, jednak nie chciałam zakładać krótkich spodni, żeby wszyscy patrzyli na moje nogi i pierwszego dnia mnie wyśmiewali. Wybrałam bluzkę na ramiączka i długie skórzane spodnie, zwykłe białe Adidasy i byłam gotowa.



Spakowałam torebkę i zeszłam na dół, zastałam tam tylko tatę.
Tata: Cześć, zjedź szybko śniadanie to Cię podwiozę – powiedział
Mary: Dzięki tato
Za następnym skrzyżowaniem, będzie już budynek szkoły. Wczorajszy stres z porównaniem do tego dzisiaj to pikuś. Nie wiem czy kiedyś stresowałam się równie mocno.
Mary: Dzięki – powiedziałam i wysiadłam z samochodu, kierując się na dziedziniec szkoły.
Przechodząc obok tych wszystkich ludzi nie zauważyłam, żeby ktoś się mną szczególnie zainteresował. Cieszył mnie ten fakt ponieważ myślałam, że będą mnie wytykać palcami i krzyczeć 'NOWA!' Musiałam przejść przez parking, było widać, że w szkole panuje podzielenie na grupy, tak jak w mojej starej. Oglądałam wszystkich uważnie, przeraziła mnie szóstka chłopaków w tatuażach i kolczykach, siedzących na jednym z samochodów. Lekko się przestraszyłam, kilka dziewczyn w lateksowych sukienkach się obok nich kręciło a ja zastanawiałam się jak można było wybrać taką sukienką do szkoły, jak ona może w ogóle w tym oddychać a jej cycki są całe a nie zmiażdżone... Ale chłopcom to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie byli zachwyceni. Jakiś chłopak już zaczął jedną obmacywać, miał blond włosy, tylko tyle mogłam zobaczyć bo wpychał swój język w jej usta. Przyśpieszyłam kroku i ruszyłam w poszukiwaniu sekretariatu. Ta szkoła jest ogromna, gdy udało mi się go znaleźć zadzwonił dzwonek na lekcje. Świetnie. Nowa i spóźniona na lekcje. 
Mary: Dzień dobry ja jestem tą nową uczennicą – powiedziałam kobiecie siedzącej za biurkiem przy komputerze. Wychyliła się i mogłam przeczytać jak się nazywa Mrs. Jane Fluck.
Mrs. Fluck: Dobrze idź do dyrektora się pokazać – powiedziała wstając i przeszukując papiery – a to jest Twój plan na ten roku – wymusiła uśmiech i wróciła do pracy.
Zapukałam do drzwi i weszłam.
Mary: Dzień Dobry – powiedziałam, dyrektor rozmawiał z blond włosom dziewczyną, gdy usłyszeli, że się odezwałam odwrócili się w moim kierunku.
Dyrektor: Ty jesteś pewnie Mary Collins – pokiwałam twierdząco głową na te słowa – Dobrze, masz już plan?
Mary: Tak – odparłam
Dyrektor: Świetnie – powiedział i zwrócił się do dziewczyny – Perrie, mogłabyś oprowadzić Mary? – zapytał
Perrie: Oczywiście, to my już pójdziemy – podeszła do mnie i złapał za rękę
Mary: Dziękuję, jestem Mary – powiedziałam
Perrie: Perrie – przytuliła mnie
Jest miłą dziewczyną i chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ucieszył mnie ten fakt. Dużo się o niej dowiedziałam przez ten czas ponieważ usta jej się nie zamykały. Polubiłyśmy się. Okazało się jeszcze, że jesteśmy razem w klasie, gdy dziewczyna zabrała mi plan, żeby zobaczyć do której klasy ma mnie prowadzić. Ulżyło mi.
Perrie: Teraz mamy historię i zapoznam cię z moimi przyjaciółkami, jeśli chcesz możemy usiąść razem, a po szkole wpadniemy do mnie albo do Ciebie jak wolisz. Wtedy pomogę Ci z ogarnięciem się w tej szkole – powiedziała śmiejąc się
Mary: Byłoby super, moja mama na pewno będzie chciała Cię poznać– powiedziałam
Perrie: Cieszę się, to miłe! – Powiedziała – To ta klasa, gotowa? – zapytała
Mary: Nie bardzo – zestresowałam się
Perrie: Będzie dobrze – złapała mnie za rękę 
Dziewczyna otworzyła drzwi do klasy, w mgnieniu oka wszystkie pary oczku spojrzały w naszą stronę.
Perrie: Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie, ale byłyśmy u dyrektora, który zaraz się tu zjawi, ponieważ Mary to nowa uczennica – powiedziała na jedynym wdechu
Mr. Green: Dziękuję Perrie, możesz usiąść – powiedział
W tym momencie do klasy wszedł dyrektor
Dyrektor: Witam was, to jest Mary Collins, wasza nowa koleżanka. Mary przyjechała z Nowego Jorku i mam nadzieję, że miło ją przyjmiecie – powiedział do klasy – Dziękuję, Mary możesz usiąść – skierował się do mnie
Odwróciłam się do klasy i lekko przestraszyłam z tylu siedzieli chłopcy z parkingu, z założonymi rękoma prawie leżeli na tych krzesłach i we mnie wpatrywali. Blondyn z parkingu miał całkiem przystojną buźkę, ordynarnie żuł gumę i arogancko uśmiechał. Nie jestem kolejnym kawałkiem mięsa, nowego mięsa. Ponieważ chyba wszystkie dziewczyny ze szkoły pieprzył. Trudno szczerze to nie interesuje mnie to.
Perrie pomachała do mnie, wskazując gdzie mam usiąść. Podeszłam do nich i zajęłam miejsce. Odwróciłam się do dziewczyn a Perrie mnie przedstawiła
Perrie: Mary to jest Sophia – wskazała na śliczną dziewczynę z ciemnymi włosami, uśmiechnęłam się – a To Gigi – wskazała na blondynkę
Mary: Miło mi was poznać – powiedziałam
Sophia: Mi również – przytuliła mnie
Gigi: Też chce się przytulić! – rozłożyła ramiona 
Przerwał nam nauczyciel...
Nauczyciel: Rozumiem dziewczęta, że panienka Mary przypadła wam do gustu ale jesteście na lekcji i nie życzę sobie, takiego zachowania! Przerwa będzie zaraz zdążycie się na przytulać – powiedział surowym głosem
Mary: Oh, bardzo przepraszam – powiedziałam
Wtedy usłyszałam za sobą głos jednego z chłopaków, którzy mówili między sobą.
Chłopak: Jaka grzeczniutka – powiedział, wyśmiewali się
Odwróciłam się i spojrzałam na nich lekko zawstydzona, już mnie nie lubią super. 
Perrie: Nie przejmuj się to tylko Niall – odpowiedziała
Mary: Tylko Niall? To znaczy? Z tego co widzę nie należy do miłych osób – powiedziałam
Sophia: Nie jest miłą osobą, jest arogancki i bezczelny – odpowiedziała ze znudzeniem
Perrie: Nie przesadzajmy, dziewczyny – powiedziała – Mary widzisz chłopaka siedzącego obok tego w lokach? – zapytała
Mary: Tak, co w związku z tym? – odwróciłam się, zlokalizowałam chłopaka i odpowiedziałam Perrie
Perrie: To Zayn mój chłopak – odpowiedziała – przyjaźni się z nimi i miałam przyjemność rozmawiać z Niallem i resztą chłopaków nie są tacy źli na jakich wyglądają. Ich życie nie należy do niczego łatwego może dlatego się tak zachowują – dokończyła
Mary: Rozumiem, nie będę się mieszać, może mnie na zauważą i nie będą ośmieszać – powiedziałam
Perrie: Dzisiaj po szkole możesz pogadać o wszystkich chłopakach o których chcesz coś wiedzieć
Mary: Perrie, ja nikogo nie znam – zaśmiałam się
Perrie: Poznasz – uwodzicielsko się uśmiechnęła i poruszyła brwiami
Reszta dnia minęła naprawdę, dobrze. Dziewczyny są świetnie. Przed szkołą pożegnałyśmy się z nimi. Perrie namówiła mnie do poznania reszty dziewczyn a potem chłopaków a szczególnie jej chłopaka, na to nie zgodziłam się tak chętnie ale zostałam zmuszona. Moje zdanie się nie liczy. W oddali zobaczyłam kilka dziewczyn, Perrie pociągnęła mnie w ich stronę.
Perrie: Witajcie drogie panie chce wam przedstawić moją przyjaciółkę Mary – powiedziała
Przyjaciółkę... miło to zabrzmiało
Perrie: To jest Liz, Kylie, Eleonor i Daniell – po kolei przedstawiła dziewczyny
Mary: Milo mi was poznać, nie gniewajcie się jeżeli pomylę wasze imiona, Perrie leci jak burza poznałam dzisiaj tyle nowych twarzy, że zaraz sama zapomnę jak się nazywam – powiedziałam – przytłaczające jest to, że wszystkie dziewczyny, które przedstawia mi Perrie są tak kurewsko perfekcyjne – uśmiechnęłam się Daniell i Eleonor były mega miłe, pozostałe patrzyły na mnie z wyrzutem i politowaniem. Chyba się nie zaprzyjaźnimy. 
Po krótkiej wymianie zdań i polubieniu, przynajmniej z mojej strony, pożegnałyśmy się buziakiem. Złapałam Perrie za rękę, ona już szła w kierunku swojego chłopaka, który obecnie siedział na masce drogiego samochodu i palił papierosa, reszta robiła to samo tylko w innej pozycji.
Gdy byłyśmy już blisko ich przypomniało mi się, że zostawiłam telefon w szafce.
Mary: Ja zaraz przyjdę muszę szybko iść po telefon do szafki bo zaraz się zdenerwuje, że go zgubiłam. 5 minut i jestem czekaj na mnie, nie martw się poznam twojego chłopaka – pocałowałam jej policzek, nie czekałam na odpowiedź tylko biegiem ruszyłam do szafek.
Gdy byłam już na korytarzu, podeszłam do szafki. Dzięki Bogu telefon tam leżał. Zadowolona zamknęłam szafkę i szybkim ruchem chciałam ominąć róg, który jest przy mojej szafce, ale wpadłam na kogoś. Upadłam na pupę a mój telefon poleciał na ziemie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam złego blondyna
Niall: Uważaj jak chodzisz, kurwa! – krzyknął
Mary: Prz..przepraszam – powiedziałam nie pewnie 
Nie fatygował się, żeby mi pomóc więc wstałam, zabrałam mój telefon i zobaczyłam, że jest rozbity, załamałam się, Uklękłam i przetarłam twarz dłońmi. Blondyn spojrzał na telefon a potem na mnie, wyminął mnie i odszedł.
Już wiem kogo muszę unikać. Jest przerażający, i strasznie niemiły.
Wytarłam policzki, które były już zaróżowione i ruszyłam do Perrie, ten chłopaka popsuł mi dobry humor. Wyszłam przed szkołę i dostrzegłam Perrie wtuloną w Zayna. Gdy byłam już wystarczająco blisko, tak że blondynka mogła mnie zobaczyć, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Perrie: Nareszcie Mary, już myślałam, że poszłaś do domu – odeszła od Zayna i podeszła do mnie ciągnąc za rękę w ich stronę – Słuchajcie chce wam przedstawić moją Mary, jest nowa ale jest cudowną osobą i po prostu chcę, żebyście ją poznali – skończyła
Chłopaka: Cześć jestem Harry – podszedł do mnie chłopak z lokami, na które nałożony był fullcap, daszkiem do tyłu, był przystojny i wydawał się być miły. Gdy się uśmiechał na jego buzi pojawiały się dołeczki, które odciągały uwagę od wytatuowanego torsu i powodowały, że chciałaś cały czas na nie patrzeć.
Mary: Miło mi – uścisnęliśmy dłonie
Postanowiłam podejść do reszty chłopaków, bo trochę się bałam i w tym momencie to było dobre wyjście, żeby szybciej wrócić do domu.
Mary: Mary – przywitałam się z Zaynem
Zayn: Miło mi Zayn, jestem chłopakiem tej tutaj panienki – wskazał na Perrie i zaczęliśmy się śmiać
Mary: To wiem – uśmiechnęłam się
Chłopak: Ja jestem Jake i jestem bratem tego przystojnego chłopaczka – wskazał na Zayna, który był zajęty Perrie, trzymając papierosa w ręku – Wiesz powiem Ci coś, wydajesz się być w porządku  – przytulił mnie a ja nie wiedziałam jak mam się zachować, wszyscy mnie dzisiaj miło witają... Spodziewałam się nieco innej reakcji, nie wiem czy mam się cieszyć czy nie.
Po chwili przede mną staną średniego wzrostu uśmiechnięty chłopak.
Louis: Jestem Louis, miło mi – pocałował mnie w policzek i się uśmiechnął
Mary: Mi również – odpowiedziałam
Sam: Siema, Sam jestem – powiedział, uśmiechając się skanując całe moje ciało wzrokiem
Mary: Cześć – odpowiedziałam
Wtedy spojrzałam na blondyna, który się cieszył, został jeszcze tylko on. Podeszłam, spuściłam głowę wyciągnęłam rękę
Mary: Cześć... – wyjąkałam nawet na niego nie patrząc
Niall: Kochanie, możesz na mnie spojrzeć, nie gryzę – uścisnął delikatnie moją dłoń – Niall
Kochanie? Przed chwilą był niemiły, nie rozumiem...
Zabrałam rękę i odeszłam, spojrzałam na Perrie.
Perrie: My chłopaki już się zbieramy – odpowiedziała
Zayn: Powieźć was – zapytał
Perrie: Przejdziemy się – odpowiedziała
Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłyśmy w stronę mojego domu. 



Hiiii!
Jeśli Ci się podoba lub szanujesz moją pracę zostaw komentarz
Buziaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz